Gdy dotarłam na samą górę, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wokół wieży zebrało się co najmniej kilkadziesiąt osób, ludzie śmiali się i rozmawiali, jedli i świętowali zdobycie szczytu. Młodzi studenci rzucali śnieżkami i wygłupiali się, pozując do zdjęć. Jakaś starsza kobieta, wspierana przez dwóch przewodników górskich, płakała cicho. Radosny uśmiech rozpromieniał twarz mężczyzny bez rąk i nóg. Podeszłam do grupy młodych wspinaczy.
- Czy to jakieś święto? - spytałam.
- Ależ skąd - odparła wysportowana kobieta. - To tylko weekend.
- Ale dlaczego tu jest tak dużo ludzi?
- Bo jest weekend i mamy czas - tłumaczyła cierpliwie, uśmiechając się do mnie. - Jesteśmy Słoweńcami, a to jest Triglav. Wejście na tę górę jest naszym obowiązkiem. Każdy Słoweniec musi wspiąć się na nią choć raz.
Fragment książki "Alpejscy Wojownicy" B. McDonald