Beskid Śląsko-Morawski nigdy nie był na moim celowniku. Choć mam go w zasięgu 50 kilometrów, to swoje górskie eskapady wolałam planować gdzie indziej. Bo przecież te góry jakieś malownicze nie są, rzadko częstują panoramami i czy ktoś poza Czechami chodzi po szlakach innych ten na Łysą Górę? Owszem, ostatnia wędrówka pokazała, że rodacy także spędzają majówkę u moich absolutnie ulubionych sąsiadów Czechów. Co więcej, moja ostatnia wędrówka ominęła wszystkie możliwe tłumy na majówkę. A już w drodze powrotnej zastanawiałam się, dlaczego bywam tutaj tak rzadko?
I nie potrafiłam znaleźć jakieś stosownej odpowiedzi, bo przecież tłumaczenie się brakiem czasu to żadne tłumaczenie. Wymawianie się na pogodę to taka szkolna wymówka i być może o zwykłym lenistwie świadczy. Zatem obiecałam sobie, że postaram się pomóc losowi, aby mnie częściej w te rejony zaprowadzał. ;)